Gmina Gródek jest jedną z 36 gmin województwa podlaskiego przez które wiedzie Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo. Ta najdłuższa w Polsce trasa rowerowa, o długości ponad 2000 km, powstała w ramach projektu „Trasy Rowerowe w Polsce Wschodniej”, w realizacji którego wzięło udział pięć województw: warmińsko-mazurskie

Powiedzenie, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą, sprawdza się w tym przypadku wręcz podręcznikowo. Gdyby wszystko szło jak po maśle, wszyscy zaangażowani w projekt staliby w kolejce do szampana. Ale tak nie jest… i szczerze współczuję Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego, która jest matką tego projektu i odpowiada za działania promocyjne, a co za tym idzie, jest bombardowana również argumentami osób słusznie niezadowolonych z przebiegu trasy, z jakości nawierzchni, z oznakowania, z błędów i pomyłek… za co nie są odpowiedzialni. Bo zanim się wyleje żale, pasowałoby się dowiedzieć kto za co odpowiada i zanim się wystrzeli, kierować lufę w odpowiednią stronę. 1. Kto odpowiada za wyznaczenie trasy przebiegu szlaku Green Velo? Każde województwo robiło to na własną rękę. Każde województwo miało w tym zakresie pełną dowolność. Trasa przebiegu szlaku jest najczęściej efektem współpracy regionalnej organizacji turystycznej w danym województwie z jednostkami samorządowymi (władzami wojewódzkimi i gminnymi). Część województw poprowadziła szlak wzdłuż najważniejszych atrakcji turystycznych (jak np. województwo podlaskie), inne z ich pominięciem (tłumacząc, że tych najważniejszych nie trzeba już bardziej promować, warto za to wypromować te mniej znane). 2. Dlaczego szlak biegnie wzdłuż ruchliwej drogi a nie malowniczym lasem obok? W Polsce nie ma terenów bezpańskich. Każdy kawałek ziemi ma swojego właściciela. Jeśli nie jest nim osoba fizyczna ani firma, może nim być gmina, mogą być Lasy Państwowe, może być kościół itd. To, że nam się wydaje, że lepiej byłoby poprowadzić szlak inną drogą, wcale nie oznacza, że to byłoby możliwe do zrealizowania. Czasem jest niemożliwe (bo właściciel kawałka ziemi powie nie, bo nie), a czasem po prostu bardzo drogie i nie mieści się w założonym budżecie. Łatwiej, taniej i szybciej jest poszerzyć istniejącą drogę o dodatkowy pas lub po prostu wbić znaki bez poszerzania czegokolwiek, niż budować nową drogę przez lasy, pola i łąki. Jeśli interesują Was konkretne odcinki i macie zastrzeżenia do ich przebiegu, bombardujcie pytaniami władze gminne, bo to one są odpowiedzialne za tego typu decyzje. 3. Dlaczego całość nie jest pokryta asfaltem? Nie jest i moim zdaniem nie powinna być. Fajny szlak, to szlak urozmaicony, a jednym z elementów urozmaicenia jest nawierzchnia. Mi osobiście podoba się to, że czasem jadę po asfalcie, czasem po ubitej ścieżce przez las, czasem szutrem, szczególnie jeśli pokonuje się większe dystanse. Wszystko to podoba mi się do momentu, kiedy nie ugrzęznę w piachu, lessie albo borowinie, a i takie odcinki niestety bywają. Z pytaniem dlaczego nawierzchnia tych odcinków nie jest dostosowana do potrzeb rowerzystów, odsyłam do… władz gminnych. 4. Skąd się biorą opóźnienia w realizacji projektu? Przyczyn jest wiele. Pierwszą i najważniejszą – priorytety władz w realizacji poszczególnych projektów. Drugą – niedoszacowanie kosztów realizacji. Trzecią – wojenki polityczne i nierzadkie akcje polegające na zmianie podwykonawców lub koncepcji wraz z przejęciem stołka przez nowego włodarza. Żałosna polityczna rzeczywistość. 5. „Green Velo nie jest green” Z taką opinią się spotkałam. Jednym przeszkadza to, że wdychają spaliny samochodów, innym z kolei to, że wycina się drzewa pod ścieżki rowerowe. No cóż… wszystkim się nie dogodzi. Mi drzew nie jest szkoda. Polska gospodarka leśna jest na tyle dobrze zorganizowana, że wycinka odrobiny drzew w lesie czy zagajniku nikomu nie zaszkodzi. Jeśli jednak kogoś to boli, to odsyłam do… władz samorządowych. 6. „Wykorzystano istniejące już drogi rowerowe i zafakturowano” To jest zarzut bardzo często pojawiający się w internecie. Prawdą jest to, że duża część trasy, ok. 70%, biegnie zastanymi szlakami rowerowymi, które ze sobą połączono i wyznakowano. Ale na tym się nie skończyło. Standardem są MORy co kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów. Czegoś takiego wcześniej na tych terenach nie było – trzeba było zorganizować pod nie teren i wybudować. MORy są różne. Ich standard i wyposażenie to znowu efekt decyzji na szczeblu wojewódzkim. Część MORów to po prostu zadaszone wiaty ze stołami i ławkami, koszami na śmieci i stojakami rowerowymi, ale są i takie, które są wyposażone w sanitariaty, pola namiotowe, hotspoty i inne udogodnienia. To wszystko kosztuje.
W Polsce szlak rowerowy zaczyna się w Świnoujściu i prowadzi przez Międzyzdroje, Kołobrzeg, Darłowo, Ustkę, Łebę, Słupsk, Gdańsk i Elbląg. Trasa rowerowa Velo Baltica to malowniczy fragment międzynarodowego szlaku rowerowego EuroVelo 10, obejmującego kraje położone u wybrzeża Morza Bałtyckiego.
Home Poland Podlasie Powiat wysokomazowiecki Lodging Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek (Lodging) is located in Powiat wysokomazowiecki, Podlasie, Poland. Address of Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek is 64, Kładka Rowerowa Śliwno - Waniewo Green Velo Wschodni Szlak Rowerowy, Poland. Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek can be contacted at +48 515 619 040. Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek has quite many listed places around it and we are covering at least 61 places around it on Address 64, Kładka Rowerowa Śliwno - Waniewo Green Velo Wschodni Szlak Rowerowy, Poland Opening hours MondayOpen 24 hoursTuesdayOpen 24 hoursWednesdayOpen 24 hoursThursdayOpen 24 hoursFridayOpen 24 hoursSaturdayOpen 24 hoursSundayOpen 24 hours Also listed in Hotels Guest House Lodging Services Rooms On Hire Couple Friendly Hotels 1 Star Hotels Home Stay Photos Write a review Reviews No reviews available.. Be the first!! Some of the Lodging places around Powiat wysokomazowiecki, Podlasie Lodging in Powiat wysokomazowiecki, Podlasie

Kładka, która łączy miejscowości Waniewo i Śliwno, umożliwia podziwianie piękna podlaskiej przyrody. Nietrudno tu zobaczyć gęsi, kaczki, łabędzie, kruki a szczęśliwcy mogą nawet

Często zastanawiamy się, gdzie wybrać się na weekend na rowerową wycieczkę, zwłaszcza że w Polsce malowniczych miejsc nie brakuje. Trasy Green Velo przypaść do gustu mogą nie tylko profesjonalistom, ale i amatorom rowerowej jazdy, zwłaszcza że trasa rozciąga się na aż dwóch tysiącach kilometrów i pokazuje najlepsze atrakcje Polski Wschodniej. Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo Dlaczego warto wybrać się na wycieczkę tym szlakiem? Jest to jedyny taki, najdłuższy i spójnie oznakowany szlak rowerowy w Polsce. Przebiega głównie po asfaltowych drogach publicznych o niskim natężeniu ruchu pojazdów, przez obszar pięciu województw leżących we wschodniej części kraju: warmińsko-mazurskiego (397 km), podlaskiego (598 km), lubelskiego (414 km), podkarpackiego (459 km) i świętokrzyskiego (210 km). Blisko 580 km (prawie 1/3 długości trasy) stanowią odcinki prowadzące przez tereny leśne, a 180 km przypada na doliny rzek. POLECAMY: Co oznaczają kolory szlaków w Polsce? [INFOGRAFIKA] Green Velo - cała mapa atrakcji Wycieczkę można rozpocząć i zakończyć w różnych zakątkach trasy. Do wyboru jest aż pięć województw, pięć parków narodowych oraz 16 parków krajobrazowych. Na każdym etapie trasy cyklistów czekają atrakcje turystyczne, zarówno te usytuowane bezpośrednio na trasie, jak i w okolicach. Green Velo Czym kusi weekend na trasie Green Velo? Na trasie pomiędzy Elblągiem a Górami Świętokrzyskimi znajduje się wiele zabytków takich, jak katedra we Fromborku, zamek w Lidzbarku Warmińskim, kompleks klasztorny w Supraślu, dawne żydowskie miasteczka Tykocin i Leżajsk, miasta Chełm, Włodawa i Szczebrzeszyn znane ze swego wielokulturowego dziedzictwa. Ponadto rowerzyści mogą zobaczyć nadbużańskie sanktuaria różnych wyznań w Kostomłotach, Kodniu i Jabłecznej. Zobacz również: Jak przygotować rower do jazdy? Warto zatrzymać się i pospacerować po starówce w Przemyślu, zwiedzić zamek w Łańcucie, poznać uroki średniowiecznego miasta Sandomierz czy ruiny renesansowego zamku w Ujeździe. Foto: Mapa Green Velo Trasa Green Velo praktycznie Oznakowane trasy Około 7 tys. znaków drogowych postawionych na Wschodnim Szlaku Rowerowego Green Velo sprawia, że możemy bezpiecznie, bez obaw o pomyłkę poruszać się po trasie. Miejsca Przyjazne Rowerzystom Turyści jadący trasą Green Velo mogą wybrać spośród 900 Miejsc Przyjaznych Rowerzystom. Są to obiekty noclegowe, gastronomiczne oraz usługowe, w których można odpocząć i coś zjeść. Foto: Shutterstock Kulikow, Green Velo Noclegi w okolicy szlaku Green Velo Na trasie Green Velo, na różnych odcinkach trasy, znajduje się w sumie ponad 500 obiektów noclegów. Zaplanuj trasę Na stronie internetowej szlaku Green Velo znajduje się mapa, która pozwala na sprawdzenie tras, połączeń i sprawdzenie, jakie atrakcje na nas czekają. Green Velo tylko na weekend? Nie! Foto: Shutterstock Buczyna - trasa Green Velo Ponieważ na szlaku Green Velo wydzielono 12 „królestw rowerowych" warto zaplanować dłuższy pobyt i jeszcze więcej kilometrów wycieczki. Otóż w ofercie tych "królestw" zaproponowano turystom ponad 100 propozycji jednodniowych i weekendowych oraz dłuższych wycieczek rowerowych. W związku z tym zdecydowanie jest w czym wybierać! Źródło: Green Velo
Krótko Międzymiastowo. Szlak rowerowy Green Velo jest najbardziej rozpoznawalnym produktem turystyki rowerowej w Polsce. Zrealizowany za prawie 300 milionów złotych, z których lwią część stanowiły środki z funduszy europejskich, połączył województwa „ściany wschodniej”. Jakość szlaku prawie od początku jego istnienia
Green Velo to najdłuższy szlak rowerowy w Polsce. Szlak jest nowy, jednak opinie o nim są różne. Green Velo czy Green Failo? Postanowiłem to sprawdzić pokonując szlak w województwie warmińsko-mazurskim i podlaskim… Jak było? Czy warto? Start: Olsztyn Meta: Białystok Odległość: 502km Czas: 4 dni MAPA GREEN VELO: Olsztyn – Białystok Pobierz ślad wyprawy: GPX | KML | RAR Pobierz ślad szlaku Green Velo: GPX | KML | RAR Przydał Ci się artykuł? Skorzystałeś z pliku GPX? Możesz za to podziękować stawiając mi kawę :) blok reklamowy SPIS TREŚCI Wstęp Organizacja wyprawy Dzień 1: Do Green Velo… między polami rzepaków w towarzystwie bocianów Dzień 2: Szutrami na koniec świata Dzień 3: Jeziora, rzeki, lasy… wypadki! Natura pozwala się zapomnieć Dzień 4: Łośtrożnie do Białegostoku Podsumowanie Galeria zdjęć . Green Velo to najdłuższy szlak rowerowy w Polsce. Przebiega przez pięć województw wschodniej Polski i ma długość ponad 2000km. Szlak jest nowy został ukończony w grudniu 2015 roku, jednak opinie o nim są różne. Green Velo czy Green Failo? Postanowiłem to sprawdzić! Pojechaliśmy w trzech, w wyprawie rowerowej towarzyszyło mi dwóch kumpli: jeden z Krakowa, drugi z Warszawy. Obaj aktywni fizycznie, uprawiający różne dyscypliny sportu, ale na rowerze ich „życiówki” to zaledwie 80km w jeden dzień. Na wyprawę rowerową to marny wynik, no ale „Krakowiak” biega, gra w piłkę, chodzi po górach, a „Warszawiak” ma tyle mięśni co Ja i „Krakowiak” razem! Myślę, dadzą radę! Udało nam się wygospodarować 4 dni wolnego. Już dużo wcześniej wybór padł na Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo, ale jaki odcinek? Zdecydowaliśmy się na województwa warmińsko-mazurskie i podlaskie. Wiedzieliśmy, że skończymy wyprawę w Białymstoku, jednak problem był z miastem startu. Początkowo miał być Elbląg, jednak w 4 dni do Białegostoku byśmy nie dojechali i postanowiliśmy wyruszyć z Olsztyna. Tak wiem! W Olsztynie nie ma Green Velo i uważam to za duży błąd. Olsztyn to miasto wojewódzkie, do którego najłatwiej się dostać z różnych miejsc w Polsce, dlatego powinna być tam nitka łącząca z Green Velo. ZOBACZ TAKŻE: Green Velo: Białystok – Lublin Green Velo przyciąga! Czy warto? Jakimi drogami jedziemy? Co ciekawego zobaczymy? Relacja z wyprawy rowerowej po Green Velo Białystok – Lublin… . ORGANIZACJA WYPRAWY Mam ekipę, trasa wyznaczona, ale co z dojazdem… Jak to organizacyjnie połapać, żeby trzech chłopa z różnych części Polski: Katowice, Kraków, Warszawa, spotkało się w jednym czasie w Olsztynie, a później o podobnych godzinach wrócili do domów z Białegostoku?! Z Katowic jest tylko jeden pociąg na dzień do Olsztyna – jedzie 6 godzin i na miejscu jest o 20:00. Nie ma szans, dzień w plecy! Wymyśliliśmy, że „Krakowiak” weźmie samochód, po drodze zabierze mnie i pojedziemy do „Warszawiaka”. Z Warszawy pociąg był idealnie, bo 5:50 wyjeżdżał, a w Olsztynie był o 8:45. Powrót z Białegostoku miał być pociągiem IC o 20:00, ale dwa tygodnie przed wyprawą był problem z wolnymi miejscami na rowery i kupiliśmy bilety dla nas i dla rowerów na TLK o 17:50. Mimo że pociąg ten nie oferował przewozu rowerów to bilet dało się kupić i wagon dla rowerów też był! Niemożliwe nie istnieje! Północno – wschodnia Polska to piękne zielone tereny, dlatego zdecydowaliśmy się na biwakowanie. Zabraliśmy jeden czteroosobowy namiot (bo „Warszawiak” duży jest), śpiwory, maty i biwakowy sprzęt kuchenny. Prognozy pogody fantastyczne, morale wysokie – ruszamy! Wyprawa odbyła się w terminie . DZIEŃ 1: Do Green Velo… między polami rzepaków w towarzystwie bocianów 115km, Olsztyn – Jezioro Rydzówka Olsztyn, dworzec PKP, 9:00 rano, napełniliśmy bidony i bukłaki no i wystartowaliśmy. Ulicą Jagiellońską szybko opuściliśmy miasto i kierowaliśmy się na północ. Jechaliśmy asfaltem przez małe miasteczka niebieskim szlakiem rowerowym. Za Frączkami wjechaliśmy na zielony szlak rowerowy, który prowadził nas do Radostowa. Zaczęły się polne, piaszczysto – kamieniste drogi, a w krajobrazie pojawiły się niewielkie pagórki, które zachwycały soczystą zielenią i żółcią. To właśnie pola rzepaku, a także niezliczona ilość bocianów zrobiły na nas największe wrażenie. Przez wsie: Żegoty, Tolniki Wielkie i Kobiela dojechaliśmy do Kiersnowa, a tam naszym oczom ukazały się pierwsze pomarańczowe tabliczki Green Velo. Dojazd z Olsztyna do Green Velo, dzięki zróżnicowanej nawierzchni, bardzo małym ruchu samochodowym i pięknym krajobrazom, był bardzo przyjemny i ciekawy. Jechaliśmy asfaltem i co chwilę mijaliśmy jaskrawo pomarańczowe tabliczki informujące nas, gdzie mamy jechać. W Krekolach odbiliśmy w prawo i szutrem dojechaliśmy do wsi Krawczyki. Tam opuściliśmy Green Velo i skrótem pojechaliśmy przez wieś Osieka do Bartoszyc. Musieliśmy trochę ściąć dystans, żeby wyrobić się czasowo i fizycznie, był to pierwszy z czterech skrótów na jakie pozwoliliśmy sobie podczas całej wyprawy. W Bartoszycach od razu kierowaliśmy się na Stare Miasto, gdzie Bramą Lidzbarską z 1468 roku wjechaliśmy na Rynek. Była godzina 13:00, więc czas na obiad. Wybraliśmy restaurację Bazyliszek i zamówiliśmy olbrzymie kotlety. Dobrze nakarmieni i z podładowanymi telefonami (dzięki uprzejmości miłej Pani) udaliśmy się na odpoczynek nad rzeką Łyną. Rozłożeni nad brzegiem rzeki odpoczęliśmy i po godzinie 14:00, naładowani promieniami słońca, ruszyliśmy dalej. Mięśnie wystygły, brzuchy pełne, a przed nami pojawia się niewielki podjazd… no i poszła pierwsza wiązanka „Warszawiaka”: „K***, j*** podjazdy!”. Dobrze, że nie wybraliśmy odcinka Green Velo na Pogórzu Karpackim. Za Bartoszycami skręciliśmy w prawo i jechaliśmy słabej jakości drogami asfaltowymi. W miejscowości Liski minęliśmy byłą największą w Polsce stadninę koni. Do dziś hoduje się tam słynne konie trakeńskie. Następnie dojechaliśmy do Sępopola, gdzie od razu w oczy wpada gotycki kościół parafialny z wieżą o wysokości 56 metrów. Za miasteczkiem dołączyło do nas dwóch starszych Panów, którzy robili sobie pętle z Bartoszyc. Towarzyszyli nam prawie 15km, po czym odbili w prawo na Korsze, a my w lewo na Barciany. Jechaliśmy pięknymi, nowymi ścieżkami rowerowymi, wylanymi gładkim jak stół asfaltem. Za Barcianami jednak równiutkie ścieżki się kończą i wjechaliśmy na mocno kamienistą drogę. Odcinek trudny, prędkość mocno zmalała, a nas nieźle wytrzepało. Wymęczeni odcinkiem dojechaliśmy do Srokowa, gdzie zrobiliśmy zakupy na noc. Z dodatkowym balastem, ale już asfaltowymi ścieżkami rowerowymi wzdłuż drogi wojewódzkiej wspinaliśmy się na najwyższy dotychczas podjazd. Każdy w swoim tempie wjechał na górę, a na zjeździe po lewej stronie dojrzeliśmy ciekawe miejsce. Jezioro Rydzówka, a na brzegu drewniany domek z toaletą i prysznicami, altanka, miejsce na ognisko i molo. Wszystko nowe i wybudowane ze środków unijnych. W planach mieliśmy nocowanie nad Jeziorem Mamry kilka kilometrów dalej, ale zgodnie stwierdziliśmy, że to idealne miejsce na biwak. Było już po 19:00, więc szybko rozbiliśmy namiot, a przez to, że łazienki były zamknięte, mieliśmy okazję popluskać się w jeziorze. Słońce powoli zachodziło, a my zabraliśmy się za rozpalanie ogniska. Biwak w pełni! . DZIEŃ 2: Szutrami na koniec świata 126km, Jezioro Rydzówka- Mierkinie 7:00 rano, budzik! Piękny, słoneczny poranek, który nas nieco rozleniwił. Spakowanie biwaku i zrobienie kisielu z bakaliami, żeby nie jechać z pustym żołądkiem, zajęło nam ponad 2 godziny! Organizacja fatalna! O 9:15 leniwie weszliśmy na rowery, ale przez pierwsze metry wszyscy jechaliśmy na stojąco, wiadomo czemu… Dojechaliśmy do Jeziora Mamry, chwila odpoczynku w MORze i pojechaliśmy asfaltowymi ścieżkami rowerowymi do Węgorzewa. Tam zaliczyliśmy sklep i w kolejnym MORze, tuż za miastem, zatrzymaliśmy się na solidne śniadanie. A co! Przecież czas rewelacyjny. MOR (Miejsce Obsługi Rowerzystów) – wyposażone w wiaty, ławki, kosze na śmieci, stojaki na rowery, tablice informacyjne i często też toalety. Rozmieszczone są średnio co 9km i idealnie nadają się do odpoczynku i przyrządzenia posiłku. Przejechaliśmy raptem 14km a na zegarku dochodzi 11:00! Za Węgorzewem wjechaliśmy na drogi szutrowe, które zrobione są na starym nasypie kolejowym. Jechało się przyjemnie, brak podjazdów, a wokół mnóstwo zieleni. Nawierzchnia zmienia się dopiero za wsią Jabłońskie. Do Gołdapi wjechaliśmy ścieżką rowerową z kostki brukowej. Miasto ma status uzdrowiska, a także jest ośrodkiem narciarskim z 5 wyciągami i 2 kilometrami tras zjazdowych. Godzina 14:00, idealny czas i miejsce na obiad. Wybieramy restaurację Matrioszka i zamawiamy tradycyjną i bardzo popularną potrawę w tym rejonie – kartacz. Nie był to obiad, który by nas wzmocnił energetycznie przed dalszą częścią trasy, ale warto było spróbować. Za miastem jeszcze popedałowaliśmy trochę ścieżkami rowerowymi, a potem wjechaliśmy do lasu. Tam kilka cięższych podjazdów, szczególnie dla „Warszawiaka”, ale tereny, które później zobaczyliśmy wynagrodziły wszystko. Po lewej piękne Jezioro Czarne, po prawej malowniczy, pagórkowaty teren i zielone łąki, na których pasły się stada krów lub owiec. Bajka! Od wsi Barcie jechaliśmy asfaltowymi ścieżkami rowerowymi. Tu też miała miejsce pierwsza akcja „Krakowiaka”. Wjechałem szybciej na podjazd, szybko z niego zjechałem i byłem ponad 100 metrów przed chłopakami, którzy razem wjechali na podjazd, ale na zjeździe „Warszawiak” w swoim stylu przyspieszył, żeby rozpędzić się przed kolejnym podjazdem, a „Krakowiak” został z tyłu. Ja stanąłem na boku ścieżki, żeby zerknąć na mapę i nagle „boom!”. „Krakowiak” na zjeździe też sobie zerknął na mapę i nie zauważył, że się zatrzymałem. Wpakował się we mnie, ale na szczęście kołem trafił w sakwę z ubraniami. Szczęście w nieszczęściu, nic się nie stało ani nam, ani rowerom. Parę centymetrów w prawo i koła zósemkowane, a w lewo – mogłaby być porządna kraksa! Kolejną atrakcją drugiego dnia były mosty w Stańczykach. Znaki poinformowały, żeby skręcić w prawo na drogę asfaltową. Po chwili stromy i długi zjazd, gdzie lecieliśmy z prędkością ponad 50km/h. Wiadomo, jak był zjazd to musi być i podjazd. W połowie podjazdu zatrzymaliśmy się podziwiać wysokie na 36 metrów mosty kolejowe, pozwalające przekroczyć dolinę rzeki Błędzianki. Trochę żałuję, ale na mosty się nie wspięliśmy, chwilę odpoczęliśmy i ruszyliśmy na drugą część podjazdu. Tekst „Warszawiaka” o podjazdach był już tak często słyszany, że stał się kultowym. Znów wjechaliśmy na drogi szutrowe i przez małe wioski, w których dzieci wołały na nas „Intruzi!”, dojechaliśmy do asfaltowej ścieżki rowerowej prowadzącej na trójstyk granic. W międzyczasie „Krakowiakowi” pod koło wpadł pies (nic mu się nie stało), a na zjeździe tuż przed trójstykiem, mało brakło, a wjechałby w przebiegającego lisa! Obejmując granitowy obelisk byliśmy w trzech państwach jednocześnie: w Polsce, na Litwie oraz ogrodzonej i zakazującej wstępu Rosji. Na południe od obelisku biegnie również granica województwa warmińsko – mazurskiego i podlaskiego, która jest też historyczną granicą Mazur i Suwalszczyzny. Chmara komarów sprawiła, że musieliśmy szybko stamtąd uciekać. Wjechaliśmy do województwa podlaskiego. Zapasy jedzenia i wody zaczęły się kończyć, planowane miejsce docelowe na biwak – Jezioro Hańcza. Szutrami i słabymi drogami asfaltowymi mijamy kolejne wioski jednak ani sklepu, ani żywej duszy nie widać, nawet w Kłajpedzie. Jest już po 20:00, powoli zastaje nas zmrok, a my jedziemy już na oparach i do tego nie mamy wody i jedzenia na noc. Gdy wjechaliśmy do wsi Mierkinie i zobaczyliśmy gospodarstwo agroturystyczne nawet chwili się nie zastanawialiśmy. To było najlepsze rozwiązanie na tamtą noc. Gospodarze bardzo ciepło nas przyjęli. Dostaliśmy bogatą jajecznicę, czteropak piwa, łóżko i prysznic! . DZIEŃ 3: Jeziora, rzeki, lasy… wypadki! Natura pozwala się zapomnieć 142km, Mierkinie – Wroceń Pobudka o 6:45, szybka kawa i smarowanie BenGayem – jesteśmy gotowi i to jeszcze z całą elektroniką naładowaną na maksa! Rowery nocowały w suchej i ciepłej stodole, ale sporo już przejechały, więc chociaż trochę przeczyściliśmy napęd i w drogę! Z oddali zerknęliśmy na Hańcze – najgłębsze jezioro w Polsce. Jechaliśmy drogami asfaltowymi, gdzie było kilka niezłych zjazdów, na jednym z nich zjechaliśmy z prędkością 61,5km/h, co było rekordem wyprawy. Na śniadanie zatrzymaliśmy się w Jeleniewie o godzinie 9:00. To był dzień, kiedy w planach mieliśmy nadrobienie dystansu. Chcieliśmy wykręcić jak najwięcej, żeby kolejnego dnia bez problemu zdążyć na pociąg. No ale „jak się człowiek spieszy to się diabeł cieczy”, na nowiutkiej, asfaltowej drodze „Krakowiak” łapie gumę. Chwila i zdjęte koło, nowa dętka zlokalizowana w sakwie, ale okazało się, że dętka była z wentylem Presta, a pompka była do wentyli samochodowych. Ja i „Warszawiak” mieliśmy koła 28’’, a „Krakowiak” 27,5’’, dlatego nie mogliśmy poratować dętką. Wielbłąd przy pakowaniu, ale od czego są łatki… Dwie spore dziury udało nam się skutecznie zakleić i po 45 minutach ruszyliśmy dalej z nadzieją, że dojedziemy do najbliższego sklepu rowerowego, czyli do Suwałk. Na szczęście po drodze nie było szutru ani kamieni i dojechaliśmy asfaltowymi drogami oraz ścieżkami rowerowymi. Kupiliśmy przejściówkę na wentyl i kilka nowych łatek dla spokoju. Ścieżkami rowerowymi z kostki brukowej przejechaliśmy Suwałki, a dalej tartanem dojechaliśmy do Jeziora Wigry. W oddali, na półwyspie wigierskim, widoczne są pięknie położone wieże kościoła Najświętszej Marii Panny. W Mikołajewie zrobiliśmy drugi skrót. Początkowo jechaliśmy Podlaskim Szlakiem Bocianim oznaczonym kolorem czerwonym, a potem rewelacyjną leśną drogą na Tobołowo. Tam zatrzymaliśmy się w sklepie, a w nim wszystko! Poza normalną spożywką, mogliśmy kupić robione przez właścicielkę ryby w zalewie lub wędzone, drożdżówki z malinami, jagodami lub twarogiem, a także baterie i nawet jak byśmy chcieli to sprzęt sportowo-rekreacyjny. To wszystko w jednym malutkim sklepiku! Spotkaliśmy tam też tubylca, którego zapytaliśmy o drogę. Początkowo mieliśmy jechać przez Podmacharce i Mołowiste, ale tubylec polecił drogę przez Serwy. Posłuchaliśmy, ale to był błąd! Nie dość, że dołożyliśmy kilka kilometrów to jeszcze był upadek! Zgadniecie kto? Oczywiście pechowy „Krakowiak” i to znowu na prostej asfaltowej drodze. Chwila dekoncentracji, lekkie zachwianie i gleba. Pozbierał się szybko, na pierwszy rzut oka tylko kilka zadrapań, rower też cały, także po chwili ruszyliśmy dalej. Niestety z kilometra na kilometr nadgarstek coraz bardziej puchł i „Krakowiak” coraz częściej jechał trzymając kierownicę jedną ręką. Dojechaliśmy do Kanału Augustowskiego i zakończyliśmy skrót. Wróciliśmy na Green Velo i lasami pojechaliśmy dalej. Lekko opadaliśmy z sił, więc trzeba było się zatrzymać na obiad. Na leśnym skrzyżowaniu mieliśmy dwie opcję: przez Studzieniczną na Augustów lub na Białobrzegi. I znów pojawił się tubylec, tym razem rowerzysta, który wyglądem i mową nieco przypominał nam Ivana Komarenko. Powiedział, że najbliżej można zjeść w Studzienicznej, więc nauczeni doświadczeniem, żeby nie słuchać tubylców pojechaliśmy na Białobrzegi, a potem odbiliśmy w prawo na Augustów. Po raz trzeci opuściliśmy Green Velo i po prawie 100km pedałowania o 16:30 znaleźliśmy niezłą pizzerie. Po niecałej godzinie, drogą nr 16, a potem 8, pojechaliśmy na Białobrzegi, a stamtąd równiutką drogą z tabliczkami Green Velo pomknęliśmy niezłym tempem na Dębowo. Wjechaliśmy do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Znów problemy ze sklepem i noclegiem, ale na brzegu Biebrzy spotkaliśmy dwóch wędkarzy, walczących właśnie ze szczupakiem. Pewne info: sklep w Dolistowie. Mieliśmy sporo sił, ale ręka „Krakowiaka” nie wyglądała dobrze. Coraz większa opuchlizna mocno ograniczyła ruchomość nadgarstka. Pojechaliśmy dalej i rozpoczął się jeden z najpiękniejszych etapów naszej wyprawy. Drogą szutrową jechaliśmy wzdłuż Biebrzy, a wokół aż po horyzont rozpościerały się malownicze łąki pełne wysokich traw. Pięknie, po prostu pięknie! Przejeżdżamy jeszcze drewnianym mostem na lewy brzeg rzeki i wjechaliśmy do Dolistowa. Szybkie zakupy zrobione i poszukiwania noclegu rozpoczęte. Każdy mówił, żebyśmy pojechali obok kościoła w kierunku Biebrzy. Tam był MOR, plaża, toalety i prysznice. Wydawało by się, że to idealne miejsce, ale była także budka z jedzeniem i cała masa tutejszej młodzieży, relaksująca się w sobotni wieczór nad rzeką przy piwku. Szukaliśmy dalej, na podwórko za bardzo nie chcieli nas przygarnąć, ale kilka osób wspomniało o polu namiotowym we Wroceniu. Faktycznie, było nawet kilka, stanęliśmy na pierwszym i byliśmy tam sami. Po chwili przyszli właściciele skasować 10zł od łebka. Miejscówka bardzo dobra: altanka ze światłem i gniazdkiem, palenisko i to wszystko tuż przy Biebrzy. Z „Warszawiakiem” rozbiliśmy biwak, a „Krakowiak” zrobił kolacje. Przed spaniem jeszcze okład z octu, który przez noc miał ściągnąć opuchliznę z ręki „Krakowiaka” i do śpiworów. Przejechaliśmy 142km, czyli sporo jak na jeden dzień na kilkudniowej wyprawie, ale jechało nam się bardzo dobrze, bo głównie asfaltami i po równym terenie – „Warszawiak” był zadowolony! . DZIEŃ 4: Łośtrożnie do Białegostoku 103km, Wroceń – Białystok Ostatni dzień wyprawy rowerowej zaczęliśmy też o godzinie 6:45. Octu już nie czuliśmy, ale podejrzewam, że namiot jeszcze przez kilka kolejnych biwaków zapachu się nie pozbędzie. Nadgarstek „Krakowiaka” w pełni sprawny, cała opuchlizna zeszła i w niepamięć poszły czarne scenariusze z poprzedniego wieczora o opuszczeniu szlaku Green Velo i pojechanie bezpośrednio na Białystok. Wyjechaliśmy o 8:00 i na przemian asfaltem i szutrem dojechaliśmy do Goniądza. Wjeżdżając do miasteczka czuliśmy się jak kowboje z amerykańskich westernów. Puste ulice i tylko czasami ktoś przez okno wyjrzał, ale w ten niedzielny poranek udało nam się znaleźć otwarty sklep. Każdy zaopatrzył się w zapas wody i wykupił produkty na śniadanie, które przygotowaliśmy sobie, jak zwykle, w MORze. Przy śniadaniu towarzyszyła nam raperska muzyka puszczana w samochodzie chłopaczków, którzy z piwkiem już zaczynali imprezę. Przejechaliśmy obok jednej z największych i nigdy nie zdobytej Twierdzy w Osowcu, broniącej zachodnich granic Imperium Rosyjskiego. Następnie dojechaliśmy do „Carskiej Drogi”, gdzie co chwilę stoi znak z prośbą o „Łośtrożną jazdę”. Odcinek ten biegnie przez Biebrzański Park Narodowy i jest znany ze spotkań z łosiami. My żadnego nie spotkaliśmy, ale za to mijaliśmy wiele zaskrońców wygrzewających się na asfalcie. Droga była równa i gładka, dlatego narzuciliśmy niezłe tempo. Czułem się jak znany, szwajcarski kolarz Fabian Cancellara, który słynie ze znakomitej jazdy na czas. „Warszawiak” nawet pierwszy raz na wyprawie wrzucił trzeci bieg na przedniej przerzutce! 33 kilometrów minęło błyskawicznie i za mostem nad Narwią zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek. Następnie pojechaliśmy na Tykocin, przez 19km znów na przemian szutry i drogi asfaltowe, a nawet odcinki z „kocimi łbami”, gdzie nas nieźle wytrzepało. W Kiermusach przejechaliśmy obok kompleksu historyczno-wypoczynkowego oraz obok pierwszej w Polsce prywatnej zagrody żubrów. W Tykocinie, na reprezentacyjnym barokowym rynku, uzupełniamy bidony i korzystamy z ostatniego skrótu. Asfaltem przez Saniki dojeżdżamy do wiaduktu nad drogą S8 w miejscowości Rzędziany. Za wiaduktem z powrotem wjeżdżamy na szlak Green Velo. Jechaliśmy chwilę asfaltem, a potem szutrem granicą Narwiańskiego Parku Narodowego. Przejechaliśmy przez śluzę na Narwi i po raz pierwszy na trasie Green Velo jestem rozczarowany nawierzchnią. Ponad kilometrowy odcinek z płyt betonowych nie był dobry, ale widoki i całe otoczenie było już cudne. Następnie dojechaliśmy do skrzyżowania, gdzie prosto można było dojechać do kładki Śliwno-Waniewo, dzięki której można było się przeprawić przez rozlewiska Narwi, używając siły własnych rąk. My jednak zgodnie z oznaczeniami szlaku skręciliśmy w lewo i wjechaliśmy na gładziutką asfaltową ścieżkę rowerową, która doprowadziła nas prosto do Białegostoku. W mieście rzuciła się w oczy niezła infrastruktura rowerowa oraz cała masa rowerzystów. Pojechaliśmy w kierunku ul. Lipowej i o 15:30 byliśmy już na deptaku w centrum miasta. Trafiliśmy akurat na Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej organizowany przez PTTK. Spokojnie zjedliśmy obiad i żółwim tempem przemieściliśmy się na Dworzec PKP, gdzie o 17:50 odjechaliśmy pociągiem do Warszawy. . PODSUMOWANIE Czterodniowa wyprawa rowerowa zakończyła się sukcesem. Przejechaliśmy 502km po pięknych przyrodniczo terenach. Towarzysze też dali radę, a jeszcze niedawno ich najdłuższy wyjazd rowerem miał 80km! „Warszawiak” trochę ponarzekał, „Krakowiak” miał pecha, ale wytrzymali trudy wyprawy i wydaje mi się, że jeszcze trochę by przejechali. WSCHODNI SZLAK ROWEROWY „GREEN VELO” Green Velo – tyle ostatnio się o nim słyszało. Opinie widziałem bardzo złe i nieco lepsze, a tych bardzo dobrych było malutko. Oznakowanie na szlaku jest znakomite! Spotkaliśmy 4 rodzaje znaków: standardowe Green Velo oznaczające szlak, odległościowe, a także informujące o większych podjazdach/zjazdach oraz o MORach. Wszystkie tabliczki dobrze widoczne w jaskrawo pomarańczowym kolorze. Na palcach jednej ręki możemy zliczyć miejsca, gdzie brakowało znaku i musieliśmy spojrzeć na mapę. Jeżeli chodzi o nawierzchnię to prawie wszystkie odcinki były minimum dobre, ale jeden, jednokilometrowy przez Narwiański Park Narodowy był słaby, bo z nierównych płyt betonowych. Charakterystyczną cechą Green Velo są długie odcinki prowadzące po niezmiennej nawierzchni. Szczególnie w województwie warmińsko-mazurskim jak już się wjechało np. na asfaltową ścieżkę rowerową to się nią jechało przez kilkanaście kilometrów. Bardzo dużo, bardzo dobrych ścieżek rowerowych, które są wylane asfaltem i jazda nimi to prawdziwa przyjemność. Szutry też dobrze przygotowane, choć niektóre odcinki były trochę zniszczone przez maszyny rolnicze. Jechaliśmy podczas pięknej pogody, było sucho, więc nie wiem jak te odcinki wyglądają po kilka dniach deszczu. Szlak Green Velo prowadzi przez tereny raczej mało wymagające. Nie było dużych i długich podjazdów. Województwo warmińsko-mazurskie bardziej pofalowane i znalazło się kilka górek, natomiast województwo podlaskie płaskie i idealnie nadające się na wyprawy rowerowe z dziećmi. Najlepszym miejscem do odpoczynku na trasie Green Velo jest MOR. Miejsca Obsługi Rowerzystów zlokalizowane są średnio co 9km, czyli bardzo często. Możemy je spotkać w miastach, wsiach a także na kompletnym odludziu. Są czyste i ładne, pod wiatą lub z boku stoi stół i ławki, na ściance wisi mapka szlaku, obok są stojaki do rowerów i często też toaleta. Północno-wschodnia Polska to przepiękne miejsca. Najbardziej w pamięci utkwił mi Biebrzański Park Narodowy w województwie podlaskim. Piękna Biebrza i jej rozlewiska to najlepszy odcinek podczas naszej wyprawy. Zachwycaliśmy się też mostami w Stańczykach, Jeziorem Czarnym i terenami wokół niego, Jeziorem Wigry, Narwią bocianami i polami rzepaku. Ciekawym miejscem jest też trójstyk granic, a także miasta: Białystok i Bartoszyce. … a jak wygląda Green Velo na Podkarpaciu? Poczytajcie ZnajKraj! Zdecydowanie warto wybrać się na wschodni szlak rowerowy Green Velo. Odcinek z Bartoszyc do Białegostoku oceniam na piątkę i z czystym sumieniem mogę go polecić. Pytając „Warszawiaka” i „Krakowiaka”: Green Velo czy Green Failo? Bez zająknięcia odpowiedzieli: Green Velo! Green Velo 3:0 Green Failo . GALERIA ZDJĘĆ Z GREEN VELO
Kup teraz: Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo mapa za 3,00 zł i odbierz w mieście Ostrowiec Świętokrzyski. Szybko i bezpiecznie w najlepszym miejscu dla lokalnych Allegrowiczów. Otwórz menu z kategoriami Kładka Śliwno Waniewo to nic innego jak drewniany pomost poprowadzony nad rzeką Narew i jej rozlewiskami pomiędzy miejscowościami Śliwno a Waniewo. Nie jest to jednak zwyczajny pomost, lecz kładka pełna niespodzianek i pięknych widoków. Mniej więcej na środku trasy stoi wieża obserwacyjna. Możemy z niej obserwować dziesiątki gatunków ptaków, które fruwają nad naszymi głowami oraz co najważniejsze piękne krajobrazy ciągnące się horyzontem w nieskończoność. źródło: Velo Dunajec to malowniczy szlak rowerowy w Małopolsce, o długości 237 km, zaprojektowany na ok. 2 dni jazdy. Velo Dunajec – trasa oceniana jako trudna biegnie w większości po nawierzchni asfaltowej i częściowo szutrowej. Szlak jest częścią większego projektu Velo Małopolska (VM docelowo ma składać się z 1000 km tras). Eksperci PRowni Sztuka Relacji rozpoczęli działania promocyjne poświęcone Wschodniemu Szlakowi Rowerowemu Green Velo, poprzez kompleksowe prowadzenie 3 kanałów społecznościowych: Facebook`a, Instagram`a, i Youtube`a. Green Velo to spektakularny projekt rowerowy, organizowany w ramach Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej 2007-2013. Obejmuje ponad 2000 km specjalnie wytyczonej trasy, która prowadzi przez piękne krajobrazy wschodniej części Polski. Działania PRowni na portalach społecznościowych obejmują promowanie informacji: O imprezach i wydarzeniach, na których zaplanowano promocję szlaku Green Velo O najciekawszych publikacjach w mediach dotyczących szlaku Green Velo O atrakcjach turystycznych znajdujących się na szlaku Green Velo i w jego korytarzu, z proporcjonalnym uwzględnieniem każdego z pięciu województw, przez które przebiega powstały szlak rowerowy O dwunastu „Królestwach Rowerowych” – elementów portalu Green Velo, opisujących poszczególne fragmenty szlaku O poszczególnych działach portalu Green Velo – w tym interaktywnej mapie, plenerze wycieczek, kalendarzu imprez oraz poradach ekspertów rowerowych O modzie na zdrowy tryb życia, popularyzujące aktywność fizyczną i turystykę rowerową Kreujące pozytywny wizerunek Polski Wschodniej jako miejsca przyjaznego turystom, w którym można realizować swoje pasje i hobby Nawiązujące do ważnych wydarzeń, świąt, rocznic lub innych dni uważanych w Polsce za szczególne Na filmie przedstawiam wycieczkę "wschodnim szlakiem rowerowym Green Velo". Szlak rowerowy przebiega przez malownicze tereny, które warto zwiedzić. Startując
Green Velo na kładce Śliwno - Waniewo J. Gumowski To możliwość wielodniowej podróży, ale też idealny pomysł na kilkugodzinne wypadyChociaż pogoda co raz brzydsza, ale przebłysków słońca nie można marnować! Wszystkim, którzy chcieliby zbudować sportową formę na zimę, mają potrzebę się poruszać albo po prostu chcą odkryć coś ciekawego, polecamy dwa kółka napędzane siłą mięśni i wyprawę na Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo, a w szczególności jego podlaski on prawie 600 kilometrów, do dyspozycji kolarzy są na nim Miejsca Obsługi Rowerzystów (MOR), w których można odpocząć, a noclegi, jedzenie i dodatkowe atrakcje zapewnią Miejsca Przyjazne Rowerzystom MPR). Podlaski odcinek Szlaku Green Velo zapewnia wszystko, co potrzebne na jednodniowy wypad, jak i kilkudniową Szlak Rowerowy Green Velo to możliwość wielodniowej podróży, ale też idealny pomysł na kilkugodzinne wypady. Każdy znajdzie na niej coś dla siebie, a zaprzyjaźnione z trasą MOR-y i MPR-y pomogą, aby wycieczka przebiegała sprawnie i pozostawiła jak najlepsze wspomnienia. Królestwo Suwalszczyzny i Puszczy AugustowskiejPodlaski odcinek szlaku rozpoczyna się we wsi Bolcice, gdzie można zobaczyć słup oznaczający Trójstyk Granic pomiędzy Polską, Litwą i rosyjskim Obwodem Kaliningradzkim. Dalej trasa biegnie przez przepiękny Suwalski Park Krajobrazowy, ale warto od niej odbijać na przykład do Wiżajn gdzie znajduje, nagrodzona w 2012 Wyróżnieniem prezesa PROT w konkursie na Najlepszy Produkt Turystyczny, Wioska Tematyczna Biegun Zimna i sera. Tradycyjny ser podpuszczkowy powinien przyciągnąć smakoszy z całego kraju, a miłośników mrozu - tradycyjne niskie temperatury. W znajdujących się na trasie Suwałkach zawsze coś się dzieje za sprawą Suwalskiego Ośrodka Kultury, który wraz Suwalską Organizacją Turystyczną dbają o moc atrakcji dla mieszkańców i turystów o każdej porze roku. Dalej zielony szlak prowadzi przez Wigierski Park Narodowy i dociera do powiatu augustowskiego, zapewniającego relaks nad pięknymi jeziorami. Doliny Biebrzy i NarwiPo opuszczeniu Puszczy Augustowskiej, zahaczając o urokliwe Jezioro Rajgrodzkie wraz z nowoczesną mariną żeglarską, rowerzyści trafią na rozlewiska Biebrzy i Narwi. Siły na wyprawę pomoże zebrać Pensjonat Poniatowski, usytuowany w Centrum Europy w Suchowoli. Stamtąd, malowniczą ścieżką wśród łąk, lasów i wód, Green Velo dociera Gminy Goniądz, stolicy Biebrzańskiego Parku Narodowego. W okolicy warto zobaczyć Twierdzę w Osowcu, a zjeść i przenocować w Miejscu Przyjaznym Rowerzystom w Bartlowiźnie. W górnym biegu Biebrzy warto zobaczyć ekstremalne Czerwone Bagno i spłynąć wodnym symbolem rzeki, czyli tratwami, nagrodzonymi w zeszłym roku Wyróżnieniem PROT w Konkursie na Najlepszy Produkt Turystyczny. Będzie to przyjemne oderwanie od dwóch kółek i możliwość podziwiania biebrzańskich rozlewisk z perspektywy przejechaniu Carską Szosą docieramy do Narwi wraz z Kiermusami, Pentowem i Tykocinem. Zamek, zabytki pożydowskie, zagroda żubrów, Europejska Wieś Bociania, Jantarowy Kasztel - wszystko to i wiele więcej jest dostępne na niewielkim obszarze i pozwoli rowerzystom na ciekawe oderwanie od trasy. Dalej na południe znajduje się Narwiański Park Narodowy z łódkami pychówkami i ścieżką edukacyjno - przyrodniczą Śliwno - Waniewo. Królestwo zamyka się gminą Choroszcz i Muzeum Wnętrz Pałacowych w barokowym pałacyku Branickich. Puszcza Białowieska i KnyszyńskaTo królestwo otwiera się dla rowerzystów stolicą województwa, Białymstokiem. Moc zabytków z Pałacem Branickich, Rynkiem Kościuszki, kościołem farnym na czele i licznymi szlakami turystycznymi, sprawi, że każdy spędzi tutaj interesująco czas. Kto postanowi poznać bogate nocne życie miasta, będzie mógł później odespać w komfortowych hotelach, takich jak Esperanto, 3Trio czy Podlasie. A lokalną kuchnię przybliżą smacznie Esperanto Cafe i restauracja Kawelin. Dalej szlak wiedzie na wschód, gdzie odbijając od trasy możemy dotrzeć do Szlaku Tatarskiego w Kruszynianach, nagrodzonego w 2006 roku Certyfikatem Polskiej Organizacji Turystycznej. Posmakować tu można tatarskich specjałów, zobaczyć najstarszy meczet w Polsce i przekonać się, że islam ma wiele twarzy, nie tylko bojowniczą. Dalej na południe znajduje się otwarta na turystów gmina Michałowo z zalewem Siemianówka oraz ulubionymi przez młode pary, ruinami kościoła w Jałówce. W sąsiedniej gminie Narewka szlak wpada do „Krainy dobrych wiatrów”, z nagrodzoną Wyróżnieniem PROT w 2015 roku bazą turystyczną w Narewce i Muzeum Pszczelarstwa. Końcowym przystankiem w tym królestwie jest gmina Białowieża, z prastarą Puszczą, Restauracją Carską wraz z apartamentami w wagonach stylizowanych na saloniki carskie (Certyfikat PROT 2012) i Rezerwatem Pokazowym Żubrów. Informacje turystyczne prowadzone przez Lokalną Organizację Turystyczną „Region Puszczy Białowieskiej” i PTTK w Białowieży zapewnią komplet informacji niezbędnych każdemu rowerzyście. Dolina BuguOstatnim Królestwem, otwierającym jednocześnie szlak na województwo lubelskie jest Dolina Bugu. Pierwsza stolica województwa ulokowana w Drohiczynie, majestatyczne kościoły i cerkiewki, urokliwa gmina mielnik i święta dla wyznawców prawosławia Góra Grabarka - wszystko to znajdziecie w tej magicznej krainie. Zbaczając trochę z trasy można odkryć Ziołowy Zakątek w Korycinach, w 2012 roku nagrodzony certyfikatem PROT. Za to Siemiatycze przywitają podróżnych piękną, zabytkową zabudową i zalewami, nad którymi każdy znajdzie chwilę wytchnienia w intensywnej konkursieWszystkie opisane atrakcje być może znajdą się w gronie zgłoszonych do XIV edycji konkursu na Najlepszy Produkt Turystyczny - Certyfikat POT. W etapie regionalnym z województwa podlaskiego wybranych zostanie 10 produktów, które otrzymają wyróżnienie Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, a trzy najlepsze zostaną zgłoszone do etapu ogólnopolskiego. Konkurs ma na celu wyłonienie w danym roku najbardziej atrakcyjnych, nowatorskich i przyjaznych turystom produktów turystycznych, a także ich promocję. Prestiżowe wyróżnienie Certyfikatami PROT i ROT stanowią najlepszą reklamę atrakcji turystycznych, a potencjalni odwiedzający otrzymują jasny sygnał o wysokiej atrakcyjności usług. W latach ubiegłych aż 12 produktów z woj. podlaskiego zostało wyróżnionych w etapie ogólnopolskim, co przełożyło się na wzrost zainteresowania turystów z całej Polski i zza do etapu regionalnego konkursu na Najlepszy Produkt Turystyczny przyjmowane są za pomocą aplikacji konkursowej, która funkcjonuje pod adresem: do 14 października 2016. Więcej szczegółów można znaleźć na stronach:
Wschodni szlak rowerowy. Green Velo. Green Velo. Blisko natury! Aktualności. 22 lipca 2023 Utrudnienia na szlaku w Podlaskiem. 18 lipca 2023 Znamy Cuda Polski 2023! Green Velo to najdłuższy szlak rowerowy w Polsce przebiegający przez pięć województw. Najdłuższy, bo liczący niemal 600 km, jest właśnie podlaski odcinek. Na odkrycie niewątpliwego piękna i różnorodności Podlaskiego warto zagospodarować co najmniej tydzień. Choć i to z pewnością nie wystarczy, aby w pełni poznać to miejsce. Biegnący przez województwo podlaskie Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo prowadzi przez cztery „królestwa rowerowe” – Suwalszczyzna i Puszcza Augustowska, Dolina Biebrzy i Narwi, Puszcza Białowieska i Knyszyńska oraz Dolina Bugu (częściowo jest to również województwo lubelskie). W czasie naszej tygodniowej wyprawy po Podlaskiem skupimy się na trzech pierwszych. Podpowiadamy, gdzie warto się zatrzymać, co zobaczyć i z jakich atrakcji Puszczę Knyszyńską do podlaskich TatarówRowerową wyprawę rozpoczynamy w Puszczy Knyszyńskiej. Mamy zapewniony aktywny wypoczynek połączony z obcowaniem z nieskażoną naturą oraz wielokulturowością z położonego w samym sercu Puszczy Knyszyńskiej Supraśla. Od 2001 roku miasto ma status uzdrowiska – zawdzięcza to występującym w powietrzu sosnowym olejkom eterycznym oraz bogatym złożom borowin mającym właściwości lecznicze. O dobroczynnym wpływie tego miejsca można się przekonać, jadąc miejskimi bulwarami. Najcenniejszym zabytkiem miasta jest bez wątpienia Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy. Według legendy w miejscu, w którym zatrzymał się krzyż puszczony z nurtem rzeki Supraśl, powstała drewniana cerkiew, która zapoczątkowała rozwój Monasteru Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy (prawosławnego klasztoru). Obecnie w jednym z budynków klasztoru supraskiego znajduje się Muzeum Ikon z unikatowymi dziełami prawosławnej sztuki sakralnej. W Supraślu niezwykle prezentuje się też Pałac Buchholtzów wzniesiony w latach 1892-1903. Ten elegancki zespół pałacowo-parkowy łączy w sobie cechy włoskiego i francuskiego renesansu i wyróżnia się dużą ilością ornamentyki secesyjnej. Od 1959 roku w obiekcie mieści się Liceum Sztuk Plastycznych. fot. Green Velo Kolejnym, ciekawym punktem na trasie jest Konopna Góra. Warto się tu zatrzymać dla arboretum – ogrodu botanicznego połączonego z parkiem leśnym i obejmującego kolekcje drzew oraz krzewów typowych dla tutejszych lasów. Na obszarze arboretum znajduje się też miejsce pamięci powstańców z 1863 roku oraz Muzeum Historii Puszczy szlak prowadzi do Poczopka. Miejsce to słynie z przepięknego parku leśnego Silvarium, który w pigułce przekazuje najważniejsze informacje o leśnym środowisku przyrodniczym. Można tam zobaczyć rośliny i drzewa występujące w Puszczy Knyszyńskiej, wędrujące skały (megality) oraz unikalne muzeum przyrodnicze z „żywą ekspozycją” mrowiska i ula. Szukając noclegu na tym etapie trasy, warto wziąć pod uwagę Stanicę Kresową w Poczopku – agroturystyczny ośrodek łączący klimat XVII-wiecznych dworów polskich z zaletami współczesnych standardów odcinek trasy zaprowadzi nas na tereny zamieszkane przez potomków polskich Tatarów. Chodzi o wieś Kruszyniany, która – wraz z sąsiednimi miejscowościami – została w XVII wieku nadana Tatarom przez króla Jana III Sobieskiego. Wznosi się tu charakterystyczny, pomalowany na zielono drewniany meczet – najstarszy tego typu obiekt w Polsce. Obok znajduje się mizar (muzułmański cmentarz) oraz Centrum Kultury Muzułmańskiej w Kruszynianach, które przybliża bogactwo kultury tatarskiej. Na koniec warto wstąpić do Tatarskiej Jurty – tam z kolei będziemy mieli okazję spróbować tatarskich przysmaków. fot. Green Velo Po zwiedzaniu Kruszynian jedziemy dalej – najpierw w kierunku wsi Waliły Stacja, a następnie Królowego Mostu. Ciekawe jest pochodzenie nazwy drugiej z miejscowości. Podobno wywodzi się od mostu zbudowanego na życzenie przejeżdżającego przez wieś króla Zygmunta Augusta, który chciał ułatwić spotkania rozdzielonych przez rzekę kochanków. Wieś stała się znana dzięki filmom Jacka Bromskiego, a dokładniej trylogii „U Pana Boga za piecem” (kręcono tu część scen do produkcji). Nic dziwnego, że szukając noclegu, trafimy na agroturystykę „U Pana Boga w Ogródku – to miejsce polecane Królowego Mostu kierujemy się z powrotem w stronę Supraśla. Znajdziemy tam kilka godnych polecenia miejsc noclegowych, w tym Bohemę czy kwaterę „Pod świerkami”. Nie zabraknie też świetnych obiektów gastronomicznych serwujących lokalną kuchnię – warto odwiedzić Supraską Spiżarnię Smaków oraz Łukaszówkę. fot. Dzień 1-2. Przebieg trasy: Supraśl – Surażkowo (11 km) – Kopna Góra – Poczopek (28,3 km) – Ostrów Północny – Kruszyniany (53 km) – Waliły stacja (69 km) – Królowy Most (84,5 km) – Supraśl (łącznie 95,4 km)Wyprawa do stolicy PodlasiaTrzeciego dnia naszej rowerowej wyprawy na szlaku Green Velo bliżej poznamy stolicę Podlasia – Białystok. To miasto o niepowtarzalnym klimacie, wielu obliczach, z prawdziwym bogactwem zabytkiem Białegostoku jest Pałac Branickich, nazywany czasem „Wersalem Północy”. Ta niezwykła budowla swój kształt i przepych, nawiązujący do barokowych pałaców królów francuskich, zawdzięcza Klemensowi Branickiemu. W XVIII wieku miejsce to było żywym ośrodkiem kultury – przy dworze działał teatr oraz zespół baletowy, gościli tu też królowie polscy, cesarze i carowie. Pałac, zniszczony podczas wojen, został zrekonstruowany w drugiej połowie XX wieku. Dziś jest siedzibą Uniwersytetu Medycznego. fot. Green Velo Imponującym zabytkiem jest również katedra pw. Wniebowzięcia NMP. Wcześniej warto jednak odwiedzić znajdujący się tuż obok barokowy kościół Farny, tzw. biały kościółek, z którym wiąże się ciekawa historia. W połowie XIX wieku świątynia ta nie była w stanie pomieścić wiernych. Władze carskie po 40 latach zgodziły się na stworzenie „przybudówki”, która w efekcie wielokrotnie przewyższyła stary kościół (i dzisiaj znana jest jako katedra). W pobliżu znajduje się również ratusz (obecnie siedziba Muzeum Podlaskiego). Przy ulicy Lipowej, której nazwa wzięła się od zasadzonych wzdłuż lip, wznosi się zabytkowa cerkiew św. Mikołaja z 1846 roku. Jej wnętrze skrywa relikwie świętego Gabriela. fot. Green Velo Wśród obowiązkowych punktów na mapie atrakcji Białegostoku należy wymienić imponujący gmach Opery i Filharmonii Podlaskiej – Europejskiego Centrum Sztuki. Jest to największa instytucja artystyczna na terenie północno-wschodniej Polski i najnowocześniejsze centrum kulturalne w tej części i wielokulturowy charakter stolicy Podlasia najlepiej poznać, poruszając się znakowanymi szlakami tematycznymi – do wyboru Szlak Białostockich Świątyń, Architektury Drewnianej, białostockich fabrykantów czy Architektury całodziennym zwiedzaniu Białegostoku możemy w mieście lub okolicy skorzystać z miejsc noclegowych przyjaznych rowerzystom, w tym HOTEL ESPERANTO*** i Restauracja Kawelin, Best Western Hotel Cristal, Villa Tradycja, Gościniec Folwark Nadawki, Hotel - Dworek Tryumf***, Gospodarstwo Agroturystyczne "Leśna Pszczółka", Pokoje Gościnne – Porosły, Narwiański Gościniec, Wieża Kruszewo czy Jeroniczówka. fot. Dzień 3. Przebieg trasy: Supraśl – Białystok (18,3 km) – Choroszcz (33 km)Rowerowa przygoda w Narwiańskim Parku NarodowymKolejny dzień rowerowej przygody rozpoczynamy od zwiedzania Choroszczy. Miejscowość znana jest z letniej rezydencji Jana Klemensa Branickiego. Reprezentacyjny, barokowy pałacyk hetmana otoczony jest parkiem z licznymi ścieżkami, kanałami i mostkami. W budowli mieści się obecnie Muzeum Wnętrz Pałacowych prezentujące stałą ekspozycję wnętrz z XVIII i XIX wieku. Wśród innych, cennych zabytków Choroszczy trzeba wymienić cerkiew Opieki Matki Bożej zbudowaną w stylu neobizantyjskim oraz kościół i klasztor podominikański. fot. Green Velo Przyrodniczą atrakcją szlaku jest Kurowo, w którym znajdują się ścieżki przyrodnicze w pobliżu siedziby Narwiańskiego Parku Narodowego. To jeden z najmłodszych parków narodowych w Polsce, który – za sprawą rozległych rozlewisk oraz labiryntu koryt Narwi – nazywany jest „polską Amazonią”. W okolicy szlaku znajduje się wiele ciekawych miejsc – na przykład sławna kładka Śliwno-Waniewo biegnąca w poprzek Narwi. Jest połączeniem drewnianego pomostu z kilkoma pływającymi platformami, które umożliwiają dotarcie do serca Narwiańskiego Parku Narodowego i obserwację większości występujących tu ekosystemów. Jest co obserwować – tutejsze tereny to prawdziwy raj dla wielbicieli przyrody i zwierząt, szczególnie dla ornitologów – na terenie parku występuje ponad 200 gatunków ptaków. Jeśli chcemy spędzić w tym miejscu więcej czasu, możemy skorzystać z wyprawy pychówkami, czyli płaskodennymi łódkami odpychanymi od dna kilkumetrową tyczką bądź długim wiosłem. Widoki warte są wszelkiego wysiłku!Wyjątkowym punktem na szlaku jest także Tykocin. To klimatyczne, kresowe miasteczko, które za sprawą licznych zabytków zyskało miano „podlaskiej perły baroku”. Znajdziemy tu cenne obiekty sakralne, odbudowany zamek Radziwiłłów oraz zabytki związane z kulturą żydowską. Wrażenie robi barokowy rynek, zaskakująco duży jak na małe miasteczko, który przypomina o dawnej świetności Tykocina. W centralnej części stoi pomnik hetmana Stefana Czarneckiego, a wokół niego znajdują się domki mieszczańskie z czerwonymi dachami i gustownymi gankami. W czasie zwiedzania warto zwrócić też uwagę na kościół Trójcy Przenajświętszej z dwiema wieżami, arkadami i sporym dziedzińcem. Wnętrze kościoła zdobi lśniący barokowo-rokokowy ołtarz. Swoistą wizytówką miasta jest położony nad Narwią zamek tykociński, w którym August II Mocny ustanowił order Orła Białego. Dzisiejsza budowla to współczesna rekonstrukcja zburzonej podczas I wojny światowej twierdzy. fot. Green Velo Tykocin leży na trasie podlaskiego szlaku bocianiego, który biegnie od Białowieskiego Parku Narodowego aż do Narwiańskiego Parku Narodowego. Nieopodal Tykocina znajduje się miejscowość Pentowo, której został nadany tytuł Europejskiej Wioski Bocianiej – wszystko za sprawą ponad 30 gniazd bocianich, które można oglądać z bliska w gospodarstwie i majątku rodziny Toczyłowskich. Jeśli nie zdążymy zobaczyć wszystkich atrakcji Tykocina, można część z nich zostawić na początek kolejnego mieście znajdziemy wiele ciekawych Miejsc Przyjaznych Rowerzystom. Przenocować można w gospodarstwie agroturystycznym „U Zosieńki”, Leśnej Pszczółce, czy na zamku w Tykocinie, w którym znajduje się również muzeum i restauracja. W Tykocinie znajduje się również klimatyczna Restauracja Tejsza serwująca dania kuchni żydowskiej, regionalnej i domowej. Zajrzeć też można do FlisakParku Tykocin, który organizuje rejsy po Narwi. fot. Dzień 4. Przebieg trasy: Choroszcz – Kruszewo - Śliwno - Waniewo – Kurowo - Tykocin (około 45 km)Do serca Biebrzańskiego Parku NarodowegoKolejnego dnia rowerowej wyprawy będziemy odkrywać niezwykłą krainę bagien biebrzańskich. Ruszamy z Tykocina i po drodze mijamy pobliską wieś Kiermusy. Miejsce to słynie z kompleksu historyczno-wypoczynkowego obejmującego dwór, karczmę i dworskie czworaki (czyli drewniane domki). Jedną z atrakcji jest także Jantarowy Kasztel – wiernie odbudowany kasztel graniczny położony nad samą Narwią, w miejscu dawnej granicy pomiędzy Wielkim Księstwem Litewskim a Rzeczpospolitą. Wewnątrz mieści się prywatne Muzeum Oręża krótkim zwiedzaniu Kiermus jedziemy w stronę Strękowej Góry. Właśnie tutaj w 1939 roku rozegrała się bitwa, która przeszła do historii jako „polskie Termopile”. To tu kapitan Władysław Raginis, w obliczu ataku niemieckiego, wysadził się w powietrze ostatnim granatem. Można zwiedzić ruiny schronu dowódcy bohaterskiej obrony oraz odwiedzić punkt widokowy, z którego roztacza się panorama doliny Biebrzy i Narwi. Jadąc dalej na północ, miniemy też miejscowość Laskowiec, w której znajduje się Regionalna Izba Doliny Biebrzy. fot. Green Velo Odcinek szlaku od Góry Sękowej aż do Osowca poprowadzony jest tzw. Drogą Carską zbudowaną na przełomie XIX i XX wieku. Z założenia miała ona połączyć trzy twierdze: Łomżę, Osowiec i Grodno. Carska Droga przebiega przez środek Biebrzańskiego Parku Narodowego, przez malownicze i niezwykle cenne przyrodniczo tereny. Na trasie znajduje się wiele punktów widokowych i kładek prowadzących przez łąki i bagna. Teren Biebrzańskiego Parku Narodowego chroni wyjątkowy ekosystem mokradeł i torfowisk rozciągający się wzdłuż rzeki Biebrzy. Jest zarazem ostoją dla licznego ptactwa wodnego (występuje ok. 270 różnych gatunków). Obserwację tutejszej przyrody ułatwia ponad 20 wież i platform widokowych ustawionych w najciekawszych miejscach punktem na trasie jest Osowiec-Twierdza. Miejsce to znane jest z jednej z największych twierdz broniących zachodnich granic Imperium Rosyjskiego. Zbudowana w drugiej połowie XIX wieku twierdza nigdy nie została zdobyta, dlatego nazwaną ją „rosyjskim Verdun”. Obecnie stanowi teren jednostki wojskowej z udostępnionymi do zwiedzania trasami w fortach oraz muzeum ze zbiorami militariów. W miejscowości Osowiec-Twierdza znajduje się również Centrum Edukacji i Zarządzania Biebrzańskiego Parku Narodowego będące jednocześnie siedzibą miejscem na szlaku jest Goniądz. Położone w samym sercu Biebrzy miasteczko szczyci się kilkusetletnią historią – prawa miejskie otrzymało w 1547 roku. Jego najważniejsze zabytki to neobarokowy kościół pw. św. Agnieszki, kaplica św. Floriana z 1864 roku oraz kaplica Świętego Ducha z 1907 roku. W położonym na skarpie Goniądzu znajduje się też taras widokowy, z którego można podziwiać Biebrzę i jej rozlewiska. MPR-y, w których można zatrzymać się na nocleg w tym królestwie to: Agroturystyka nad Biebrzą „Sośniaki” (Goniądz), Dworek Baranówka (Dawidowizna), Biebrza Safari (Dolistowo Stare), Gospodarstwo Agroturystyczne "Biebrzańskie Eldorado" (Dolistowo Stare), Biebrzańska Zagroda (Dolistowo Stare), Agroturystyka przy młynie (Dolistowo Stare), Dworek na Końcu Świata (Kopytkowo), Ekoturystyka "Na Karczaku" (Nowa Wieś), Centrum Turystyczno-Rehabilitacyjne Zakład Aktywności Zawodowej Krzyżewo, Dolina Biebrzy (Goniądz), Dworek Baranówka (Goniądz), Dwór Dobarz Pensjonat (Trzcianne), Gościniec Osowiec Agnieszka Adamska (Osowiec), Biebrza 24 (Sztabin). fot. Dzień 5. Przebieg trasy: Tykocin – Kiermusy – Strękowa Góra (18,7 km) – Laskowiec – Osowiec Twierdza (54,9 km) – Goniądz (61,9 km)Augustów i Studzieniczna, czyli wyprawa po zdrowieW kolejnym dniu wycieczki szlak Green Velo poprowadzi nas najpierw przez dalszy odcinek Biebrzańskiego Parku Narodowego, a następnie wzdłuż brzegów jezior Sajno, Sajenek, Necko i z Goniądza i po drodze zatrzymujemy się na moment we wsi Dolistowo Stare. Wznosi się tu kościół pw. św. Wawrzyńca z końca XVIII wieku (z późnoklasycystyczną fasadą) wraz z zabytkową dzwonnicą. Jedziemy dalej na północ i zatrzymujemy się dopiero w Gabowych Grądach. Znajduje się tutaj drewniana molenna Zaśnięcia Bogurodzicy Wschodniego Kościoła Staroobrzędowego (tradycyjnego odłamu wyznawców prawosławia). Obecna świątynia powstała w 1948 roku w miejscu dwóch wcześniejszych (poprzednia uległa zniszczeniu w czasie II wojny światowej).Kolejnym punktem na trasie jest Augustów. Położone na skraju puszczy i otoczone jeziorami miasto nazywane jest letnią stolicą Podlaskiego. Nic dziwnego – wyróżnia się bardzo bogatą bazą turystyczną, jest mekką miłośników sportów wodnych i miejscem pełnym zieleni. Co więcej, dzięki mikroklimatowi bogatemu w olejki eteryczne, ma status uzdrowiska. Praktycznie całe miasto oplecione jest gęstą siecią szlaków rowerowych, w tym poprowadzonych brzegami może się też pochwalić wieloma cennymi zabytkami. Warto zobaczyć historyczne centrum miasta wraz z układem urbanistycznym z XVI wieku i przespacerować się po Rynku Zygmunta Augusta. Pięknie prezentują się klasycystyczne i eklektyczne kamieniczki z przełomu XIX i XX wieku, zespół Starej Poczty z 1829 roku oraz bazylika mniejsza Najświętszego Serca Jezusowego. fot. Green Velo Warto odwiedzić też Muzeum Ziemi Augustowskiej, a dokładniej Dział Historii Kanału Augustowskiego (znajduje się w XIX-wiecznym dworku). Tutejsza ekspozycja zawiera dokumenty i pamiątki związane z dziejami kanału, a jednocześnie dużo uwagi poświęca głównemu projektantowi, Ignacemu Prądzyńskiemu. W mieście znajduje się również przystań statków białej floty, pływają gondole, katamarany i funkcjonują liczne wypożyczalnie sprzętu wodnego. Godny uwagi jest też elektryczny wyciąg do nart wodnych na jeziorze Necko. Narciarze wodni pokonują fale z prędkością prawie 60 km/ Augustowie obiekty przyjazne rowerzystom oferują noclegi liczne hotele i ośrodki wypoczynkowe – warto wymienić Hotel Warszawa SPA & Resort, Kompleks Hotelowy LOGOS, Sanatorium Uzdrowiskowe, Pensjonat i Restaurację „Pod Jabłoniami”, Ośrodek Wypoczynkowy "Królowa Woda" nad jeziorem Sajno oraz Biały Domek, czyli zabytkowy obiekt turystyczny położony nad brzegiem Jeziora Białego, Apartament Jagoda, Augustów Summer Camp, Camp Zatoka, Pokoje Agnieszka Sokołowska (Augustów), Stacja Wypoczynkowa Augustów, Villa Marina i Centrum Nurkowe Adriatic, Villa Skomanda, Zacisze Centrum. Polecane obiekty gastronomiczne w Augustowie: Camp Zatoka, BAR BARTEK, Tawerna Fisza concept by Marcin Budynek, Kompleks Hotelowy ,,Logos", Restauracja Albatros, Hotel Warszawa SPA & Resort w Augustowie, Bar Ptyś, Villa Skomanda, Restauracja "Pod Jabłoniami".Na koniec rowerowej przygody tego dnia trzeba wybrać się do Studzienicznej. To znane sanktuarium maryjne położone nad Jeziorem Studzienicznym i otoczone lasami Puszczy Augustowskiej. Miejsce to zostało rozsławione dzięki wizycie papieża Jana Pawła II w czerwcu 1999 roku. Warte zobaczenia są tutaj zabytkowy kościół drewniany ze zdobieniami z poroża dzikich zwierząt oraz kaplica Najświętszej Marii Panny z 1920 roku, w której przechowywany jest cudowny obraz Matki Boskiej. Tuż obok znajduje się studnia, która według miejscowej legendy zawiera uzdrawiającą wodę. Dodatkową atrakcją może być Rejs Szlakiem Papieskim, czyli wyprawa statkiem Żeglugi Augustowskiej śladami Jana Pawła II. fot. Dzień 6. Przebieg trasy: Goniądz – Dolistowo Stare – Gabowe Grądy (40,5 km) – Augustów (51,3 km) – Studzieniczna (60 km)W krainie kanałów, rzek i jeziorTen odcinek szlaku Green Velo będzie nas prowadził przez Puszczę Augustowską i Wigierski Park Narodowy. Po drodze nie zabraknie wyjątkowych od poznania najciekawszego w regionie zabytku budownictwa hydrologicznego – Kanału Augustowskiego. To zbudowany w latach 1824–39 i wpisany do rejestru zabytków transgraniczny szlak wodny. Ma łącznie ponad 100 km i obecnie dzieli się na dwa odcinki – pierwszy, 80-kilometrowy leży po polskiej stronie, a drugi, 20-kilomerowy, po stronie białoruskiej. W Polsce znajduje się aż 14 śluz (warto wymienić śluzę Augustów, Przewięź, Swoboda czy Mikaszówkę). fot. Green Velo Kolejnym punktem na trasie będzie właśnie Mikaszówka. Oprócz wspomnianej wyżej śluzy warto zwrócić uwagę na drewniany kościół pw. św. Marii Magdaleny wybudowany na początku XX wieku. W czasie tej wyprawy koniecznie trzeba zatrzymać się też w Wigrach – to tu znajduje się pokamedulski klasztor, czyli jeden z najcenniejszych zabytków sakralnych Suwalszczyzny. Budowla, wzniesiona przez kamedułów w 1667 roku, została zniszczona najpierw w czasie rozbiorów, a następnie dwóch wojen światowych. Po latach klasztor odbudowano i obecnie funkcjonuje tu Wigierski Areopag Nowej Ewangelizacji. fot. Green Velo Ciekawym miejscem jest też Multimedialne Muzeum Wigier mieszczące się w Starym Folwarku, w dawnej stacji hydrobiologicznej. W obiekcie przygotowano ekspozycję prezentującą historię nadwigierskiego krajobrazu (z jeziorami, rzekami, torfowiskami) oraz historię i dokonania dawnej stacji hydrobiologicznej na trasie czekają nas oczywiście przepiękne krajobrazy Wigierskiego Parku Narodowego. Obszar ten chroni zespół 42 jezior, w tym największe w województwie podlaskim jezioro Wigry, oraz leśny kompleks północnej części Puszczy Augustowskiej. Równie bogaty jest tutaj świat zwierząt. Żyje tutaj ponad 2000 różnych gatunków, ale „rządzi” bóbr – herbowe zwierzę tego parku punktem na trasie będą Suwałki, pięknie położone nad rzeką Czarną Hańczą. Głównym zabytkiem miasta jest neoklasycystyczna zabudowa ulicy Kościuszki. To tutaj mieszczą się: dom Marii Konopnickiej, dom rodziny Czesława Miłosza oraz trzy kościoły: katolicki, ewangelicki i dawna cerkiew prawosławna (dziś świątynia katolicka). Siedzibę ma tutaj także Muzeum Okręgowe posiadające dwa oddziały – Muzeum im. Marii Konopnickiej oraz Centrum Sztuki Współczesnej Galeria Andrzeja Strumiłły. Ciekawym pomysłem na poznanie Suwałk są też szlaki „Suwalskie ścieżki kulturowe” oraz „Krasnoludki są na świecie” – ten drugi z pewnością spodoba się królestwie Suwalszczyzny i Puszczy Augustowskiej znajdziemy wiele godnych polecenia miejsc noclegowych (MPR), w tym Stadnina Koni nad Wigrami, Eurocamping w Suwałkach, Hotel Loft 1898, Pokoje Gościnne ,,Szkoła" w Krasnogrudzie, Domek nad jeziorem w Puszczy Augustowskiej - Agroturystyka u Aliny, Dom nad Czarną Hańczą, Dworek Aura, Hotel Logos w Suwałkach, Fundacja Wigry PRO, Stanica Wodna Płaska, Dom na Górce Marianna i Janusz Troccy, Ośrodek Turystyczny "Kukle" Zygmunt Modzelewski, Parkowe Centrum Wypoczynku Widok, Agroturystyka Łazarscy, "AZYL" Dom gościnny, WOSIR Szelment sp. z FOLWARK HUTTA – PENSJONAT, Domki Wiżajny, BUDA RUSKA 16, Ośrodek SOWA w Lipniaku, Centrum Obsługi Turysty w Dowspudzie, Azymut Stary Folwark 48a, Jasionowy Gaj, Agro Camp Pole namiotowe "W Dolince", Anahata - Berżałowce 37 trasie również obiekty gastronomiczne z wyśmienitą kuchnią: Restauracja Tatarak, Hotel Logos w Suwałkach, Restauracja Pod Jelonkiem, Stanica Wodna Płaska, Parkowe Centrum Wypoczynku Widok, RESTAURACJA KOMOSIANKA, Azymut Stary Folwark 48a oraz atrakcje turystyczne: AQUAPARK w Suwałkach, PRZYSTAŃ STARY FOLWARK, Twierdza Jaćwingów, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, Trójstyk granic „Wisztyniec” (PL, LT, RU), Wigierski Park Narodowy, Muzeum im. Marii Konopnickiej, Fundacja Wigry PRO na Wigrach, Dom na Górce Marianna i Janusz Troccy, WOSIR Szelment sp. z BUDA RUSKA 16, Anahata w Berżałowcach. fot. Dzień 7. Przebieg trasy: Studzieniczna – Kanał Augustowski (20,6 km) – Mikaszówka – Wigry (pokamedulski klasztor) (59 km) – Stary Folwark – Wigierski Park Narodowy – Suwałki (73 km)

Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo. Zapraszamy Cię do podróży. Takiej, której się nie spodziewasz. Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo to najbardziej spektakularny projekt rowerowy, jaki do tej pory zrealizowano w Polsce. To ponad 2000 km specjalnie wytyczonej trasy (trasa główna 1887,5 km, trasy łącznikowe i boczne: łącznie 192

Wyprawy rowerowe weszły mi w nawyk i chyba na stałe zagoszczą w moich corocznych planach wyjazdowych. Tym razem pokusiłam się o odwiedzenie szlaku Green Velo i pokonaniu ok. 900 km w dwa tygodnie. Jak przygotowywałam się do wyprawy rowerowej? O tym w poniższym wpisie. Na blogu znajdziesz już wpis wyprawa rowerowa – jak się przygotować i co warto ze sobą zabrać. Powstał przy okazji ubiegłorocznej wyprawy rowerowej szlakiem EuroVelo R-10 – wzdłuż polskiego wybrzeża Morza Bałtyckiego. Dzisiejszy wpis postanowiłam poświęcić wyłącznie przygotowaniom do wyprawy szlakiem Green Velo. Czy będzie się czym różnił od poprzedniego? Pewnie tak, ponieważ tym razem jadę sama i muszę pamiętać o zabezpieczeniu roweru oraz zabraniu ze sobą rzeczy, które mogą mi się przydać w czasie ewentualnej awarii. Kilka słów o Green Velo… Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo to trasa rowerowa licząca łącznie ponad 2000 km, wytyczona przez pięć województw Polski Wschodniej. Zaczyna się w Elblągu i ciągnie przez województwo warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie i świętokrzyskie. Szlak ma swój koniec w Sanoku lub Końskich. Oczywiście punkty końcowe mogą być jednocześnie początkiem trasy. Wszystko zależy od tego, z której strony chcesz zacząć. Trasa główna szlaku Green Velo liczy 1887,5 km, a trasy łącznikowe i boczne: 192 kilometry. Jest to najdłuższy, spójnie oznakowany szlak rowerowy w Polsce. Przebiega głównie po asfaltowych drogach publicznych o niskim natężeniu ruchu pojazdów. Odcinek Green Velo, który wytyczyłam będzie przebiegał od Węgorzewa przez Gołdap, Suwałki, Augustów, Białystok, Łomże do Hajnówki. Wcześniej zacznę trasę rowerową z Olsztyna przez Mrągowo, Giżycko do Węgorzewa, gdzie wjadę na Green Velo. Na Hajnówce się nie skończy. Planuję odwiedzić jeszcze Dubicze Cerkiewne i trasą poza Green Velo wrócić do Białegostoku. Całość planowanej trasy wyniesie ok. 900 km. Chciałabym zacząć 28 maja (wyruszyć z Olsztyna), a 11 czerwca chciałabym dojechać do Białegostoku, gdzie zrobię jednodniową przerwę i 13 czerwca wrócę do Poznania. Plany planami… a ubiegłoroczny wyjazd nad morze pokazał, że warto być elastycznym i nie trzymać się ściśle ustalonego planu. Wówczas miałam pokonać 411 km, a zrobiłam 576. Jestem ciekawa, jaka będzie różnica w kilometrach podczas tego wyjazdu… Ubiegłoroczna wyprawa rowerowa szlakiem R-10 EuroVelo wzdłuż Morza Bałtyckiego Planowanie i trasa wyprawy rowerowej Wszystko zaczyna się od pomysłu. Czasami potrzebny jest impuls w postaci znalezienia tanich biletów, rozmowy z kimś, kto opowie o danym miejscu lub przeczytania artykułu, który zachęci do podróży w konkretny region czy miejsce. Mój plan na tegoroczne Green Velo wziął się od rozmowy. Pojawił się impuls, który zakiełkował pomysł w głowie, a dalej było już z górki. Niewiele mi potrzeba do rozpoczęcia planowania wyjazdu. Szczególnie, kiedy od dwóch miesięcy praktycznie nigdzie nie podróżowałam. W maju spędziłam tylko dwa weekendy w górach. Planowanie to wybór konkretnego odcinka Green Velo, sprawdzenie połączeń kolejowych, znalezienie terminu, który nie będzie kolidował z zawodowymi planami. Kiedy siedziałam nad mapą i zastanawiałam się, jak, gdzie i kiedy, zdałam sobie sprawę, że Mazury i Podlasie są regionami w Polsce, których nie znam. Byłam raz w Giżycku, Gołdapi i przez trzy miesiące mieszkałam w Białymstoku. Na tym się kończy. Z racji dobrych połączeń kolejowych pomiędzy Poznaniem a Olsztynem, wybór rozpoczęcia trasy padł na Olsztyn. To miasto, które odwiedziłam tylko raz, podczas składania dokumentów na studia. I pomyśleć, że kiedyś chciałam tam studiować! Z Olsztyna do Węgorzewa jest ok. 130 km. Wiedząc, że początek może być trudny, podzieliłam tę trasę na trzy dni, zatrzymując się na nocleg w Mrągowie i Giżycku. W Węgorzewie wjeżdżam na Green Velo i głównym szlakiem kieruję się do Hajnówki. Po drodze w planach postoje w Gołdapi, Suwałkach, Augustowie, Łomży, Białymstoku, Siemianówce. Na Hajnówce się nie skończy. Przez Dubicze Cerkiewne chciałabym wrócić do Białegostoku, już poza szlakiem Green Velo, aby odwiedzić kilka cerkwi na trasie. Łączny dystans to ok. 900 km. Rozpoczynając planowanie warto zaopatrzyć się w mapy lub materiały, które planowanie ułatwią. Nauczona doświadczeniem ubiegłorocznych przygotowań, odezwałam się do Warmińsko-Mazurskiej oraz Podlaskiej Organizacji Turystycznej. Kilka dni później odebrałam przesyłkę z pełnym zestawem map oraz materiałów, które ułatwiły planowanie. Myśląc o atrakcjach, które warto zobaczyć w tamtych rejonach, zamówiłam także dwa przewodniki książkowe z wydawnictwa Bezdroża – Mazury i Warmia oraz Podlasie i Suwalszczyzna. Mapy i przewodniki do zabrania na szlak Green Velo Pakowanie na Green Velo Pakowanie i przygotowywanie rzeczy, które chciałabym zabrać ze sobą na wyprawę rowerową Green Velo zaczęłam dużo wcześniej. Mimo że bardzo nie lubię się pakować, to w przypadku tego wyjazdu wolałam zacząć wcześniej, aby o niczym nie zapomnieć. Nie przygotowywałam listy rzeczy do zabrania, ale wydzieliłam osobną półkę, na którą kładłam wszystko to, co w danym momencie wpadło mi do głowy. I tak oto przed wyjazdem zebrałam wszystko w całość, aby posegregować zgromadzone rzeczy i przydzielić je do odpowiedniej kategorii. Podczas tego wyjazdu odpadły rzeczy związane z campingiem, ponieważ nie planuję spać na polu namiotowym. Tutaj znajdziesz listę rzeczy, które warto zabrać ze sobą na wyprawę rowerową na camping. RADA! Jeśli planujesz wyprawę rowerową, ale nie masz ściśle ustalonego planu i chcesz być elastyczny co do miejsca noclegu – zabierz ze sobą namiot! Na pewno przyda się podczas wyjazdu, a im mniejszy i lżejszy – tym lepiej. Podróżowałam z namiotem i rowerem po Bornholmie i ta forma noclegu sprawdziła się tam idealnie. Wyprawa rowerowa – ubrania sakwy – podstawową pakowania na wyprawę rowerową są sakwy. W sklepach rowerowych dostępnych jest wiele modeli, wzorów i kolorów. To, jakie wybierzesz zależy od indywidualnych preferencji, długości trwania wyjazdu oraz możliwości, jakie daje rower. Aby zamontować sakwy będziesz potrzebować bagażnika rowerowego. Moje sakwy sprawdziły się dwukrotnie w ubiegłym roku, dlatego tym razem zabieram te same. Posiadam sakwy o pojemności 30 litrów każda (komplet ma 60 litrów), w kolorze żółtym z odblaskami. Są one montowane osobno, po jednej na każdą stronę bagażnika. Z racji tego, że tym razem wyjeżdżam na dwa tygodnie, dokupiłam także worek transportowy. Pierwotnie wybrałam 40 litrowy, ale ostatecznie zamieniłam go na 20 litrowy. Myślę, że powinien wystarczyć,kask – podstawa bezpieczeństwa na rowerze. W ubiegłym roku miałam wypadek rowerowy i gdyby nie kask to mogłoby być bardzo źle. Pamiętajcie zawsze o kasku, kiedy wybieracie się na rower,okulary przeciwsłoneczne – ochronią nie tylko przed słońcem, ale także przed pyłem, kurzem czy drobinkami, które mogą dostać się do oczu. Okulary na pewno będą stanowiły dodatkową ochronę,chusta na szyję / buff – sprawdzi się przede wszystkim podczas wiatru i ochroni szyję przed zimnem. A w obecnej sytuacji będzie także służyła jako maseczka, kiedy będziesz robić zakupy w sklepie czy odwiedzisz inne miejsce, w którym będą inne osoby. Zabieram ze sobą trzy sztuki,koszulki na krótki rękaw – podstawą na rowerze są koszulki na krótki rękaw. Zdecydowanie polecam wybrać termoaktywne – będą odprowadzać wilgoć na zewnątrz, są lekkie, nie zajmują dużo miejsca, a do tego szybko schną. Na dwutygodniowy wyjazd zabieram ich 8 (planuję w trakcie wyjazdu zrobić pranie),spodenki rowerowe – dobre spodenki to podstawa. Na rowerze spędzasz kilka godzin, więc warto zainwestować w lepsze. Oczywiście jeśli spodenki rowerowe to tylko i wyłącznie z wkładką z pianki, która będzie ograniczać otarcia i zapewni większy komfort podczas jazdy. Planuję zabrać ze sobą trzy pary spodenek,długie spodnie na rower – z racji wyjazdu w maju, kiedy temperatura nie jest jeszcze zbyt wysoka, planuję zabrać ze sobą jedną parę długich spodni. Niestety te spodnie nie posiadają wkładki, ale jeśli nie przydadzą się na rowerze, to na pewno wykorzystam je wieczorem,długie spodnie przeciwdeszczowe – sądząc po prognozach, nie będę miała tyle szczęścia do pogody, co w ubiegłym roku, w czasie rowerowego wyjazdu nad morze, kiedy opadów deszczu było bardzo mało. Długie, przeciwdeszczowe spodnie zabieram ze sobą. Nie zajmują dużo miejsca, wykonane są z membrany, dlatego nie przepuszczą wody i szybko wyschną,bluzki na długi rękaw – jestem wielką fanką termoaktywnych bluzek też na długi rękaw, które zapewniają ciepło i szybko schną. Z racji niepewnej pogody i temperatury zabiorę ze sobą dwie koszulki termoaktywne na długi rękaw,bluza rowerowa – bluza rowerowa charakteryzuje się przede wszystkim tym, że posiada kieszeń z tyłu, do której z łatwością spakujesz najpotrzebniejsze rzeczy, a z racji usytuowania na plecach – nie odczujesz ciężaru w czasie jazdy na rowerze. Zazwyczaj takie bluzy posiadają też dłuższe rękawy, które docenisz podczas jazdy. Na wyprawę rowerową zabieram jedną bluzę rowerową,bluza polarowa – nie przyda się podczas jazdy na rowerze, co na pewno będzie niezastąpiona podczas chłodnych wieczorów,kurtka przeciwdeszczowa / softshell – na chłodniejsze dni softshell, na deszczowe dni – kurtka przeciwdeszczowa. Stoję przed dylematem, którą kurtkę wybrać. Kurtka przeciwdeszczowa zajmuje mniej miejsca, jednak softshell daje większą ochronę. Biorąc pod uwagę prognozy myślę, że ostatecznie zdecyduje się na kurtkę przeciwdeszczową,buty – Jeśli jeździsz w butach SPD – koniecznie zabierz je ze sobą. W moim przypadku będą to dwie pary adidasów oraz klapki. Rozważam jeszcze sandały, ale chyba będzie na nie za zimno,bielizna i skarpetki – metoda z ubiegłego roku, kiedy to zabrałam ze sobą mniej kompletów niż dni i robiłam pranie w trakcie wyjazdu sprawdziła się na tyle, że w tym roku planuję powtórkę. Tym bardziej, że w Gołdapi celowo zarezerwowałam nocleg w mieszkaniu, w którym będzie dostępna pralka,rękawiczki rowerowe – nieodłączny element każdego wyjazdu rowerowego – zdecydowanie przydadzą się podczas kilkugodzinnego trzymania kierownicy,ręcznik szybkoschnący – nie jest elementem garderoby, ale warto o nim wspomnieć, ponieważ będzie wykorzystywany codziennie. Wyprawa rowerowa – kosmetyczka i apteczka W czasie wyprawy rowerowej, szczególnie kobiety powinny zadbać o prawidłowo skompletowaną kosmetyczkę. Zabranie ze sobą wyłącznie najpotrzebniejszych rzeczy to niekiedy wyznanie, ale powinnyśmy przede wszystkim pamiętać o: żel pod prysznic,szampon do włosów – często zabieram ze sobą próbki, które zajmują mniej miejsca lub przelewam swój ulubiony szampon do włosów do butelki o pojemności 100 ml,antyperspirant,szczoteczka i pasta do zębów – zabieram ze sobą małe pasty do zębów lub końców z tubek, aby po drodze wyrzucać to, co mi się skończy,płyn do demakijażu i waciki – mimo że rzadko kiedy maluję się w trakcie wyprawy rowerowej, to płyn do demakijażu oczyści cerę z zabrudzeń całodniowej podróży rowerem. Alternatywą są chusteczki oczyszczające,krem do twarzy,krem z filtrem UV (tak łatwo o nim zapomnieć, a tak bardzo może się przydać),ochronna pomadka do ust (wiejący wiatr lub słońce skutecznie wysuszą usta podczas całodniowego pedałowania na rowerze i przebywania na świeżym powietrzu),małe mydełko,szczotka do włosów,zatyczki do uszu – sprawdziły się wielokrotnie, nawet wtedy, kiedy nie spodziewałam się, że mogą się przydać, obcinak do paznokci,chusteczki higieniczne gumka do włosów,preparat na komary i kleszcze,krem do rąk (w wersji mini na pewno się przyda),zapasowe soczewki i płyn do soczewek,preparat dezynfekujący (w obecnej sytuacji zawsze warto mieć go pod ręką),żel kojący na stłuczenia,sudocrem na otarcia (w ubiegłym roku się nie przydał, ale warto mieć go przy sobie). Apteczka: tabletki przeciwbólowe,plastry,woda utleniona,kompres,bandaż elastyczny,opatrunek hydrożelowy,coś na problemy żołądkowe (zabieram zawsze nifuroksazyd oraz smectę),tabletki na ból gardła,no-spa,magnez – tabelki do rozpuszczenia w wodzie, idealnie sprawdzą się jako napój do bidonu. Wyprawa rowerowa – akcesoria rowerowe Tego punktu nie znajdziesz we wpisie z przygotowań do ubiegłorocznej wyprawy rowerowej. Podczas wyjazdu na Green Velo zadbałam także o to, aby zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, które mogą się przydać podczas awarii na rowerze: torebka pod ramę – zacznę od tego, że kupiłam torebką pod ramę na rower po to, aby spakować w nią kilka najpotrzebniejszych rzeczy w razie awarii,pompka do roweru,dętki do roweru – aby kupić odpowiednią dętkę najpierw sprawdź, jaki masz rozmiar kół, szerokość oraz wentyl,spinka do łańcucha – w ubiegłym roku, w trakcie podjazdu pod górkę pękł mi łańcuch, a zapasowa spinka była na wagę złota,podręczny zestaw narzędzi – kupiłam podstawowych, składający się z 16 funkcji zestaw narzędzi, który planuję zabrać ze sobą,smar do łańcucha – mimo, że łańcuch nasmarowałam kilka dni przed wyjazd to zabieram ze sobą smar, aby przesmarować łańcuch także w trakcie podróży,gumowe rękawiczki – przydadzą się podczas czyszczenia roweru, smarowania łańcucha lub jego zakładania, jeśli okaże się, że spadnie,szmatka – zabieram ze sobą dwie zapasowe szmatki, które na pewno się przydadzą podczas czyszczenia lub smarowania łańcucha,trytytki – czyli opaski zaciskowe. Nigdy nie wiadomo co się poluzuje lub odpadnie w trakcie jazdy, a trytytki pomogą w prowizorycznym przymocowaniu danego elementu,taśma klejąca – to kolejna rzecz, która może się przydać w najmniej spodziewanym momencie,zapasowe baterie – gdyby okazało się, że te, które są w przednim lub tylnym światełku wyczerpią się,zabezpieczenie do roweru – przyda się np. podczas przerwy w podróży lub wyjścia po zakupy,oświetlenie roweru – przednie i tylne światło oraz elementy odblaskowe są bardzo ważne, abyśmy byli widocznie na drodze,bidon / butelka filtrująca – zabieram jedno i drugie, ponieważ na rowerze mam miejsce na dwie butelki. W bidon wlewam zawsze wodę z tabletką magnezu, a w butelkę czystą wodę,licznik rowerowy – przydatny, jeśli chcesz wiedzieć ile kilometrów pokonałeś każdego dnia,dzwonek do roweru – nawet jeśli jeździsz MTB (tak jak ja) to zamontuj dzwonek, ponieważ przydaje się, szczególnie kiedy piesi wchodzą na ścieżkę rowerową,uchwyt do roweru na telefon – polecam zabrać etui do przymocowania na rowerze, w które schowasz telefon lub nawigację GPS. Praktyczna i podręczna rzecz, kiedy nie możesz znaleźć trasy. Wyprawa rowerowa – akcesoria kuchenne Mimo że nie mam w planach nocowania na campingu, to zabieram ze sobą kilka akcesoriów kuchennych, które mogą mi się przydać podczas wyjazdu: kubek turystyczny – nierdzewny, wykonany ze stali kubek jest bardzo lekki, przyda się do porannej kawy lub wieczornej herbaty,zestaw sztućców – bo nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy się przyda. Mój zawiera tylko małą łyżeczkę i widelec,mały nożyk,pudełko z owsianką wymieszaną z rodzynkami – to podstawa mojego śniadania. Wystarczy zalać wrzątkiem, dodać banana lub inne świeże owoce i śniadanie gotowe. Pyszne i pożywne,kawa – nie wyobrażam sobie początku dnia bez kawy, dlatego w osobnym pudełku zabieram ze sobą kawę, aby rano przygotować swój ulubiony napój,herbata – skoro kawa rano, to herbata wieczorem – najlepiej zielona,płyn do mycia naczyń i gąbka – przydaje się szczególnie na campingach, ale myślę, że w pokojach z dostępem do kuchni też się sprawdzi. Płyn do mycia naczyń przelewam do buteleczki o pojemności 100 ml,woreczki – zawsze zabieram ze sobą kilka sztuk na kanapki, które przygotowuje rano na cały dzień. Zakładam, że ciepły posiłek zjem dopiero wieczorem, po dotarciu do punktu docelowego. Dodatkowe woreczki sprawdzają się też podczas wyjazdów w góry. Wyprawa rowerowa – inne przydatne rzeczy Oto lista kilku rzeczy, które koniecznie muszę zabrać ze sobą. Nie każdemu będą one potrzebne: aparat fotograficzny z ładowarką – być może nie jest to najpotrzebniejsza rzecz podczas wyprawy rowerowej, ale nie wyobrażam sobie wyjazdu bez aparatu,ładowarka do telefonu / powerbank,czytnik e-booków – zazwyczaj nigdzie nie ruszam się bez książki,plan wyjazdu / zapisane adresy z numerami telefonu,mapy i przewodniki książkowe – zajmują miejsce i ważą, ale nie jestem zwolenniczką posiadania mapy wyłącznie w telefonie. Lubię tradycyjne mapy papierowe,mały plecak – nie będę z nim jechać na plecach, ale zmieści się do sakwy i przyda podczas zwiedzania, gdzie będę mogła schować najpotrzebniejsze rzeczy, jak portfel, telefon czy aparat,komputer z ładowarką – zdecydowanie nie polecam zabierać ze sobą, ale takie są uroki pracy zdalnej. Muszę zabrać komputer z ładowarką i routerem, aby w każdej chwili móc zareagować na sprawy zawodowe.
vFBbtX.
  • 08v7zf48i5.pages.dev/38
  • 08v7zf48i5.pages.dev/37
  • 08v7zf48i5.pages.dev/95
  • 08v7zf48i5.pages.dev/69
  • 08v7zf48i5.pages.dev/68
  • 08v7zf48i5.pages.dev/57
  • 08v7zf48i5.pages.dev/1
  • 08v7zf48i5.pages.dev/75
  • kładka rowerowa śliwno waniewo green velo wschodni szlak rowerowy